wtorek, 28 maja 2013

Hugh Laurie - Didn't It Rain

Tego Pana nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Chociaż na co dzień udziela się w innej branży szeroko pojętego show biznes'u to nie można odmówić mu talentu muzycznego. Jest On doskonałym lekarstwem na wszystkich aktorów próbujących(zazwyczaj nieudolnie) nagrać płytę. To taki odwrócony przykład Justina Timberlake'a, który równie dobrze co w studiu, radzi sobie na planie filmowym. Z tym, że Hugh obie czynności wykonuje o wiele lepiej.  Jako dojrzały mężczyzna postanowił podzielić się ze światem swoim drugim talentem: doskonałą muzykalnością i niesamowitym głosem. Gra m.in. na pianinie, perkusji, harmonijce, gitarze i saksofonie. Poza rodziną jego miłością jest blues, co pokazał na swojej debiutanckiej płycie dwa lata temu. Dziś jako 54 latek powraca z drugim albumem udowadniając, że "Let Them Talk" i jego muzyczna kariera to nie tylko ciekawostka.

Na samym początku wspomnę, że jak to miało miejsce przy debiucie tak i teraz Hugh nie nagrywa swoich utworów, tylko sięga po klasyki w swojej nowej aranżacji. Mimo, że jest anglikiem to czuje tę muzykę jakby urodził się murzynem i wychował w Missisipi pod koniec XIX wieku. Za składające się z 14 utworów (jeden bonus w edycji z iTunes) odpowiada specjalizujący się w tego typu klimatach Joe Henry, z którym Laurie współpracował przy debiucie. To co zostało zaprezentowane na tym krążku to nie jest typowy blues: został on wzbogacony o elementy muzyki klasycznej (m.in. ukochany instrument Artysty - pianino).

Utwór zaczynający płytę jest spokojny i opiera się na delikatnym pianinie, gdzie kolejne instrumenty wchodzą "po trochu" (wpierw harfa?, później jakieś delikatne bębny, saksofon i inne instrumenty dęte, harmonijka itd.). The St. Louis Blues delikatnie wprowadza nas w klimat płyty. Wokale pojawiają się niestety dopiero po trzech minutach w ilościach przygnębiająco małych. I niestety co wprawia mnie w większy smutek niż słuchanie blues'a mało usłyszymy Hugh'a na tej płycie.

Wyjęty jak sprzed 100 lat Kiss On Fire to przepiękny duet z Gaby Moreno. Pozycja jak najbardziej  obowiązkowa została urozmaicona nie tylko onieśmielającym głosem wokalistki, ale została zaśpiewana w dwóch językach. Bardzo radośnie brzmi tytułowe Didn't It Rain (ponownie słyszymy wokalistkę oraz Jean'a McClain'a) i podobnie jak wszystkie utwory zawarte na albumie niczym wehikuł czasu przenosi nas w odległą przeszłość, piękną przeszłość.


Moreno udziela się jeszcze w kilku utworach na płycie. Nie wszystkie są tak dobre jak wspomniane wyżej duety, ale (jak po każdą piosenkę z albumu) i tak warto po nie sięgnąć. Oprócz wspaniałej wokalistki na płycie obok Hugh'a usłyszymy jeszcze samego Taj'a Mahal'a. Spragnieni hipnotyzującego głosu aktora, piosenkarza i kompozytora zapewne ucieszą się przy utworze Careless Love.

Ciężko jest mi porównywać tę płytę do jakiejkolwiek innej płyty jaką oceniłem, czy przesłuchałem. Ta muzyka to zupełnie inny poziom. Niewątpliwie jest ona w bardziej przystępnej formie niż w oryginale, a dzięki sławie aktora trafia ona do mas (m.in. do mnie). Teksty są świetne, czemu akurat się nie dziwię - w tamtych czasach to była sztuka, za którą płaciło się ogromne pieniądze i nie było miejsca na słabe piosenki i słabych wykonawców. Niestety era cyfryzacji oprócz autotune'a wytworzyła lekkość artystów do nagrywania gównianych kawałków, bo "najwyżej się nie sprzeda".

Na koniec warto wspomnieć o zespole, który towarzyszy Doktorowi House'owi wypełniając całą płytę rozmaitymi instrumentami. Copper Bottom Band spełnia swoją rolę jak najlepiej tylko może. Nie znalazłem informacji czy zagrają razem z Laurie'm w Sali Kongresowej 6 czerwca. Mimo zarzutów, że muzyka Hugh'a jest trochę na siłę i powinna być bardziej dopracowana ja doceniam wszelką pracę jaką włożył w ten album. Gdyby nie on to pewnie jeszcze rzadziej słuchałbym tego typu muzyki. Jest jednak jedno "ale" - za mało Hugh'a w Hugh'u, czyli po prostu śpiewaj chłopie więcej!


3 komentarze:

  1. "Jest jednak jedno "ale" - za mało Hugh'a w Hugh'u, czyli po prostu śpiewaj chłopie więcej!" - tez tak uważam. Dlatego bardzo polecam ci jego debiut "Let them talk". Tam śpiewa znacznie więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałem przyjemności poznać jego twórczości, ale po takiej recenzji postaram się szybko nadrobić braki:)

    OdpowiedzUsuń