niedziela, 4 sierpnia 2013

Music From Baz Luhrmann's Film The Great Gatsby (Deluxe Edition)

Dawno nie spotkałem się z tak 'głośnym' soundtrackiem. Szczególnie, że ścieżka dźwiękowa została nagrana do melodramatu. Nie orientuje się w nowościach filmowych i nie wiem już czy większe zamieszanie Baz Luhrmann wywołał zabraniem się za literacką klasykę gatunku, współpracą z popularnym raperem (tak, znowu JAY Z) przy tworzeniu podkładu pod ten film, czy bardzo luźną adaptacją co przełożyło się na taką, a nie inną część audiowizualną filmu. Bez względu na odpowiedź reżyser m.in. 'Moulin Rouge' (z którego pochodzi hit Lady Marmalade) i 'Romea i Julii' zabiera nas w kostiumową podróż po latach '20 ubiegłego wieku w przystępniejszej dla dzisiejszego społeczeństwa wersji. Czy przy pomocy całego zaplecza dzisiejszych gwiazd udało się to przedsięwzięcie?



Produkcją albumu według okładki zajął się reżyser oraz Anton Monsted. W praktyce Luhrmann wyprodukował tylko jeden utwór. Producentem wykonawczym został wspomniany przeze mnie JAY Z. Wersja rozszerzona albumu zawiera łącznie 21 utworów w tym 3 dialogi i siedmiosekundowe Green Light, które ze względu na czas ciężko nazwać utworem.

Zaczynając od coverów już można stwierdzić, że materiał jest nierówny. Obok genialnego Love Is Blindness w wykonaniu Jacka White'a dostajemy nudnawe, kiepskie i męczące Love Is The Drug w wykonaniu Bryan'a Ferry'ego i jego orkiestry. Pierwszej kompozycji nie brak charakteru a wszystko zostało zaśpiewane mocno, głośno i z charyzmą. Crazy In Love (Kid Koala Version) w wykonaniu Emeli Sandé i ww orkiestry jest klimatyczne i całkiem nieźle łączy teraźniejszość z przeszłością. The Bryan Ferry Orchestra w tej piosence wypadła też o niebo lepiej niż w coverze Roxy Music. Back To Black w wykonaniu Beyoncé i André 3000 to jedna z bardziej kontrowersyjnych pozycji na płycie. Utwory Amy stały się "klasyką" kilka lat po wydaniu i niektórym ciężko jest się pogodzić z odnawianiem jej repertuaru. Niezaprzeczalny jest jednak fakt, że cover nie jest aż tak dobry jak oryginał. Zmieniono aranżację łącząc zmysłowość wokalistki z rapem. Na początku nienawidziłem tej piosenki, ale później zmieniłem o niej zdanie. Teraz bez żadnego bólu dupy mogę jej słuchać.


Nowe utwory zawierają kilka perełek, o których grzech nie wspomnieć. Zacznę od mojego ulubionego Over The Love w wykonaniu Florence Welch i jej maszyn. Od tej piosenki zaczęło się moje uwielbienie do twórczości tego indierockowego zespołu. Zmysłowy i mocny wokal w połączeniu ze spokojnym fortepianowym podkładem to jest to czego moje uszy pragnęły. I to przejście ze spokojnych zwrotek do refrenu z rosnącym napięciem i przeciągniętym ostatnim wersem pre-chorus i mocnym początkiem refrenu Let the morning come, come/ Now there's green light in my eyes[...] jest po prostu przepiękne.

The xx również zaprezentował nam świetny, lecz o wiele spokojniejszy utwór. Together charakteryzuje się umiarkowanym tempem i hipnotyzującą muzyką, która jest tak samo "głośna" jak wokale. Nie pamiętam tak spokojnego utworu wywołującego takie skupienie i wewnętrzne emocje. Sia przeżywająca teraz olbrzymią sławę jako znakomita tekściarka pokazała (nie pierwszy raz), że ma ogromny talent wokalny. Kill And Run jest jak najbardziej plusem płyty.

Na koniec świetnych propozycji zostawiłem sobie Young And Beautiful Lany Del Rey. Pierwotnie utwór miał znaleźć się na jej EP'ce "Paradise", ostatecznie jednak wylądował na soundtracku. Dzięki temu również dobił do 22 miejsca na Billboardzie będąc rekordem piosenkarki. Klimat jaki tworzy Amerykanka jest niezwykły, a za to jak przechodzi z nieco grubszego lekko zachrypniętego (chyba to tylko moje wrażenie) głosu do delikatnego i bardzo kobiecego wokalu powinna dostać wyróżnienie. Bardzo lubię wersję DH Orchestral gdzie wyraźnie słychać 'prawdziwe' instrumenty.


A Little Party Never Kill Nobody (All We Got) to mocny powrót Fergie, której towarzyszą Q-Tip i GoonRock. Nie spodziewałem się jednak elektroniki w utworze, która nieco zepsuła genialne pierwsze 20 sekund utworu. Mimo, że mam mieszane uczucia co do utworu to coś mnie ciągnie do tej piosenki (może tęsknota za Fergie?). Niesamowite jest też to jak ta elektronika pasowała do filmu :D

JAY Z nagrał bardzo przeciętny utwór. 100$ Bill nie jest złe, ale raper ma wiele bardziej udanych pozycji w swojej bogatej dyskografii. Poza tym na soundtracku pojawiło się No Church In The Wild z Watch The Throne, które po prostu uwielbiam. Ponad to w filmie usłyszymy jeszcze Izzo oraz Empire State Of Mind. Jak na jednego wykonawcę zdecydowanie za dużo(nie wspominając, że hip-hop ma się nijak do tamtych czasów)

Poza tym wszystkim otrzymujemy trochę nieciekawych piosenek. Bang Bang błyszczy sobie na #willpower - tutaj jest po prostu cienkie (w chórkach nie ma Britney Spears jak myślałem, tylko Shelby Spalione - ach ten syntezator). Gotye nie lubię i pewnie dlatego Heart's a Mess jest dla mnie równie interesujące co którakolwiek z piosenek Pitbulla. Into The Past po piosence The xx brzmi nijako, a Coco O. nie przekonała mnie niczym w When The Wind Blows.

Podsumowanie jest ciężkie, bo ogółem to jest dobra płyta. Trochę pozycji jest zbędnych, wiele można przełknąć, a część po prostu wielbić. Zdecydowanie lepiej wyszły kompozycje obracające się w muzyce 'indie', rock i soul, nieco niżej stawiam te rhytm and bluesowe, a przy elektronice i hip-hopie wyszło bez większych rewelacji. Doceniam to, że biorąc pod uwagę film te wszystkie niedorzeczności jakoś do siebie i do tych pięknych kostiumowych scen uchwyconych przez Baz'a Luhrmann'a pasują.

6 komentarzy:

  1. Sountrack naprawdę przyzwotiy.
    Filmu jeszcze nie oglądałem, ale książka jest całkiem dobra :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sountrack z taką obsadą muzyczną to chyba rzadkość. Young And Beautiful Lany Del Rey piękny utwór:)
    Pozdrawiam! http://muzycznomaniaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię ten soundtrack. Piosenki na pierwszy rzut oka bardzo różnorodne, zupełnie inne, ale po obejrzeniu filmu dziwnym trafem stają się spójne ;) Mnie się najbardziej podoba "Love Is Blindess" oraz "Over the Love", choć na uwagę zasługują także utwory Gotye (ja tam go bardzo lubię), Sii oraz the xx. Nienawidzę z kolei coveru Beyonce ft. Andre3000, reszta tak pomiędzy tym kawałkiem a wyżej wspomnianą piątką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie słuchałam w całości, musze to nadrobić bo parę numerów jest naprawdę ok.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ustawienie mojego bloga ma to do siebie, że ma duży danych i czasami się nie ładuje w pełni. Kilkukrotne odświeżenie strony powinno temu zaradzić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna recenzja! Dzięki Tobie zrozumiałem, ze muszę obejrzeć ten film! A zachęciła mnie do tego... ścieżka dźwiękowa! Kto by przypuszczał? Ja na pewno nie...
    Bardzo różnorodny album, a to lubię. Z pewnością przesłucham i już kombinuję, jakby tu zdobyć "The Great Gatsby" :)

    OdpowiedzUsuń