niedziela, 22 grudnia 2013

Beyoncé - BEYONCÉ

Tę recenzję zacznę od podsumowań roku jakie pojawiły się na YouTube. Niezwykle rzadko oglądam mashup'y, ale jeśli to robię to z największymi hitami danego roku. Jedną z moich ulubionych serii jest Pop Danthology.  Daniel Kim robi całkiem ciekawe podsumowanie miksując kilkadziesiąt największych hitów danego roku. Moje wrażenie z 2013? Albo ktoś wyraźnie nie ma weny, albo chujową muzykę grano w rozgłośniach (taką produkowano). Jednak jak pamiętam było dużo ciekawych i (bardzo) dobrych płyt (JT, Mayer, Laurie, Grey, Rowland, Cyrus(!) i inni). Gdy już zaczęto tworzyć końcoworoczne podsumowania bez zapowiedzi swoją piątą płytę wydaje Beyoncé. Płyta ta według plotek nie powinna się ukazać w tym roku, materiał został wyrzucony i nagrany od nowa, kolejne promocyjne utwory użyte w reklamach były słabe i w ogóle nie wykorzystano występu na Super Bowl, reklam i trasy koncertowej, a tymczasem rzeczywistość okazała się zupełnie inna...

środa, 4 grudnia 2013

Lily Allen - Hard Out Here

Nigdy nie byłem jakimś specjalnym fanem Lily Allen. <coś_gdzieś_tam_kiedyś> od niej przewinęło się, ale o jakimś uzależnieniu, czy nawet słuchaniu jej z własnej woli, a nie spikera radiowego nie było mowy. Ominął mnie szał dwóch poprzednich albumów studyjnych i jej samobójstwo na scenie muzycznej. Na całe szczęście Lily zmartwychwstała i zaczęła udzielać się w różnych projektach. W zeszłym roku pojawiła się u boku P!nk i między innymi dlatego bliżej przyjrzałem się twórczości Allen. Melodyjność i cięty język to to czym mnie urzekła. Ani się nie obejrzałem, a Brytyjka rozkręciła się na dobre - odgrzała singiel Keane - Somewhere Only We Know, zaśpiewała u Robbiego Williamsa (planowana recenzja) i wydała autorski diss na #Blurred Lines. Dzisiaj o tym ostatnim. 

środa, 27 listopada 2013

Klaskanie, tupanie i chórki - coś co mnie wzrusza


Każdy lubi coś bardziej lub mniej. Jedni słuchają muzyki metalowej, drudzy elektroniki, niektórzy lubują się w soulu, a inni w hip-hopie. Jednak większość osób zaludniająca naszą planetę słucha różnorakiej muzyki (wiadomo z naciskiem na jakieś konkretne gatunki). Dzisiaj ranking bez podziału - nie ma gatunków, konkretnych płci, solistów czy zespołów. Dzisiaj o muzycznych elementach, które lubię (ku zdziwieniu moich domowników nie robię zestawienie mocnych kobiecych wokali z chrypką). Jako, że moje muzyczne horyzonty w ciągu ostatnich dwóch lat zostały mocno poszerzone pewne elementy są bardziej dostrzegalne. Ranking robiony na szybko - wrzuciłem tutaj piosenki, które przyszły mi do głowy jak jechałem tramwajem. Kolejność oczywiście przypadkowa :D

czwartek, 14 listopada 2013

Lady Gaga - ARTPOP

Kto czyta tego bloga regularnie i/lub od dłuższego czasu wie, że fanem Lady Gagi nie jestem. Moje "lubienie" Stefanii Germanotty można porównać do sinusoidy: raz mi jest obojętna, raz ją aż przedawkowuję, a czasem nie przetrawię nawet ulubionej piosenki. Moje oczekiwania wobec nowej płyty nie były wygórowane i nie zmieniły się ani trochę po wydaniu singli. Abstrahując od określeń "płyta dekady/stulecia/tysiąclecia", "to super, ultra, świetna płyta na nowo definiująca pop", czy "to nie jest zwykły pop, to ARTPOP" nie mogę się zbytnio przyczepić do trzeciego studyjnego albumu Lady Gagi. Nie jestem "Little Monster", nie wyczekiwałem tej płyty, nie czekałem na nowe teledyski albo koncerty. Emocje przed premierą? Pffffffffffffffff...........
Tylko pytanie czy słusznie? Mimo wszystko podszedłem bardzo pozytywnie do płyty z tak dziwną okładką zastanawiając się o ile kroków od popu tym razem Gaga się oddaliła.

sobota, 9 listopada 2013

Lorde - Pure Heroine

Ni stąd, ni zowąd kilka tygodni temu pojawiła się Lorde. Większość podążając za wyimaginowaną wojną Perry vs. Gaga przegapiła całkiem ciekawą debiutantkę. Tymczasem Nowozelandzka wokalistka po cichu zdjęła z tronu Billboardu Roar od Katy, wyprzedzając tym samym m.in. Cyrus, Eminem'a czy Drake'a. Singiel Royals króluje po dziś dzień, a po piętach depcze mu duet Eminem & Rihanna oraz wspomniana wcześniej Miley. Jak na siedemnastolatkę spoza Stanów osiągnęła bardzo dużo. Przed wydaniem tego albumu wydała dwie EP'ki, które tylko zaostrzyły apetyt na coś więcej. Czy wrzucając kilka dodatkowych utworów Lorde zaspokoiła zgłodniałych super muzyki? Czy cokolwiek co znalazło się na płycie ma szansę na hit jakim stał się pierwszy singiel?

środa, 6 listopada 2013

Donatan & Cleo - My Słowianie

I zaczęło się! Minął rok od premiery diamentowej Równonocy Donatana, a ten już prezentuje efekty współpracy z utalentowaną wokalistką CLEO, z którą pracuje nad nowym projektem. Gdy pierwszy raz usłyszałem jej głos nie mogłem uwierzyć, że jest Polką, po wielu zapowiedziach, średnim kawałku Teraz ja nagranym z Waldkiem Kastą przyszedł czas na coś ekstra. Jako, że Don musi się zmagać z popularnością, a co idzie za tym - hejterami na pierwszy ogień poszła piosenka dzięki, której jest popularny. My Słowianie jest jawną karykaturą Nie lubimy robić nagranej z Borixonem i Kajmanem. 

niedziela, 3 listopada 2013

Ewa Farna - W(INNA)?

Jeśli chodzi o współczesne wokalistki z naszego rodzimego rynku w moim prywatnym rankingu od dawna rządziła Ewa. Wokal jaki posiada ma ogromny potencjał, który niestety od siedmiu lat jest marnowany. O ile od poprzednich albumów nikt nie oczekiwał jakiś cudów [czyt. górnolotnych treści] to jako 20 latka powinna w końcu nagrać materiał zadowalający nie tylko małoletnich, ale i starszych słuchaczy. Farna miała dużo szczęścia, bo wkraczając w trzecią dekadę życia ma kilkuletnie doświadczenie w branży, jest rozpoznawalna w dwóch krajach, a jej portfolio łącznie z W(INNĄ)? zawiera 7 albumów studyjnych i trzy koncertowe płyty. Śmiało można nazwać ją profesjonalistką, która poznała realia show-biznesu, a biorąc pod uwagę młody wiek "liznęła" też trochę "uroków" życia. Czy pierwszym stworzonym od podstaw albumie dla Polaków Ewa pokazała konkurentkom kto rozdaje karty?

czwartek, 24 października 2013

W poszukiwaniu klimatu - przegląd EP'ek


Słowem wstępu: poniżej znajduje się spis/opis poszczególnych mini-albumów, które polecam z całego serca. Jako, że nie może być do końca zwyczajnie to każda ma jakiś swój magiczny klimat. Jak historia wiele razy pokazała EP'ki nie gryzą, a czasem jest tak, że są o wiele lepsze niż LP. Przykłady? Pierwszy z brzegu: moim zdaniem najlepszym dziełem Lady Gagi jest The Fame Monster. Kolejność chronologiczna.

sobota, 19 października 2013

Katy Perry - Prism

Po niezwykle udanym Teenage Dream przed Perry zawisły czarne chmury. Przebicie tego niebywałego sukcesu jest niemal niemożliwe, a brzemię pięciu (sześciu z reedycją) hitów #1 i zamknięcie wszystkich ośmiu singli w TOP 3 to wyczyn godny Królowej muzyki popularnej. Katy wróciła i ogłaszając dwa miesiące temu premierę nowego singla i  "czwartego dziecka" niemal pół szowbizu spadła z krzesła. Burning Baby Blue, czyli spalenie własnej peruki - symbolu ery Teenage Dream, własny pogrzeb, From A Meow To A Roar czyli słodki pers ryczący jak tygrys i prezentacja nowej, drapieżnej stylówy. W muzyce Katy Hudson zapowiadał się obrót o 180 stopni, część płakała 'co z naszą Kitty-Katy?', 'powaliło ją - toż to strzał w kolano?', a część się radowała 'O Boże jak dobrze!', 'szykuje się najlepszy album 4eva!'. Byłem w tej drugiej grupie, i co? Wyszła kupa. 

czwartek, 17 października 2013

Miley Cyrus - Bangerz

To, że ta płyta jest recenzowana nie jest chyba specjalnie dziwne, że przeze mnie już trochę tak. Mam taki problem, że ciężko jest mi zmusić siebie do przesłuchania danej płyty i napisania tekstu (stąd też skrajne oceny - prawie bez przeciętniaków). Liczba przełożonych planowanych albumów w ciągu ostatnich kilku tygodni jest już dwucyfrowa. "Bangerza" nie planowałem słuchać wcale, a wręcz przeciwnie - zarzekałem się, że gówien słuchać nie będę. O jakiejkolwiek recenzji nie było mowy. W tych zamotanych skrajnościach jest więcej niż ziarnko prawdy. Po pierwsze: nie słuchałem płyty z przymusu (ani tym bardziej dla statystyk), po drugie: z chęcią ją zrecenzuje, po trzecie (najważniejsze): nie słuchałem gówna. Do tej pory nie wgłębiłem się w jej twórczość i tak raczej pozostanie, aby pierwsze dobre wrażenie nie prysło (bo może Ona jednak nie ma talentu?). Czy coś mnie urzekło równie jak Wrecking Ball?

niedziela, 13 października 2013

John Mayer - Paradise Valley

Już kilka lat temu nad przemysłem muzycznym zawisły czarne chmury. Według wytwórni spowodowane jest to przez nielegalne ściąganie muzyki przez internautów, według mnie - przez politykę wytwórni. Nie wszystkich oczywiście, ale podobieństw brzmienia (zarówno instrumentalnego jak i wokalnego) poszczególnych wokalistów i wokalistek jest za dużo. Dodając do tego schematyczność kolejnych hitów wizja na kolejne lata zapowiada istną muzyczną apokalipsę. Na całe szczęście coraz więcej zasłużonych Artystów jest na swoim miejscu - szczycie list przebojów (patrz Billboard Hot 100: Lorde). Ostatnio jednak (dalej siedząc w mainstreamie) poszukuję bardziej klimatycznych brzmień co dobitnie pokazują rankingi na last.fm. Adele, Florence i Skylar Grey to moje królowe ostatnich miesięcy. Jesień jak zwykle obsypała różnorodnymi albumami w ilościach porównywalnych do stosów liści za oknem. Nadzieją na ultra-super-zajebisty krążek był JT i mimo, że druga część 20/20 Experience i jest dobra to nie zadowoliła mnie tak jak pierwsza. Na szczęście grzebiąc w Spotify natrafiłem na niespełna trzymiesięczną perełkę od John'a Mayer'a - Paradise Valley. To już szósty studyjny album Amerykańskiego singer-songwritera, gitarzysty i producenta. Zapraszam na iście rajską ucztę.

piątek, 4 października 2013

Justin Timberlake - The 20/20 Experience: 2 of 2

Nieco ponad pół roku temu po siedmiu latach muzycznej suchoty z wielkim hukiem wparował Justin Timberlake. 20/20 Experience to płyta niemal doskonała, na której potknięcia są niemal niezauważalne. Muzyk wrócił z przekonaniem "mam ich wszystkich w dupie, nagram zajebistą płytę, która nie zabrzmi na żadnej chujowej dyskotece". Mimo, że moje przepowiednie nie wyszły (Mirrors stało się hitem) to zdania o płycie nie zmieniłem. Wiedziałem też, że ciężka będzie rola następcy i więcej taki rarytas może się nie trafić. Po wypowiedzi JT, że nie mógłby wydawać płyt co roku "majowa wieść" o następcy za kilka miesięcy wydawała mi się kpiną. Nowy singiel, tracklista, drugi singiel i egzemplarz w ręku rozwiały moje wątpliwości - Timberlake wrócił na dobre. I ponad milion sprzedanej części pierwszej to dla niego za mało. 

niedziela, 29 września 2013

Miley Cyrus - Wrecking Ball

Dzisiaj mega komercyjnie i nietypowo. Komercyjnie, bo "Wrecking Ball" już drugi tydzień okupuje szczyt Hot100 (też mi wyczyn, jak niejedna piosenka po 10 tygodni potrafi spędzić na pierwszym miejscu). Nietypowo, bo recenzja dotyczy singla. Jest to już 69 wpis na blogu (If you know, what I mean) i musiał dotyczyć kogoś w jakiś sposób wyjątkowego. Gdyby ktoś kilka lat temu stwierdził, że tak będzie wyglądać Hannah Montana wszyscy puknęliby się łeb. Chcąc nie chcąc ten "ktoś" miałby rację. Pozostawiając nowy image młodej gwiazdy do dyskusji innym skupię się na muzyce, bo ta spod nazwiska Miley Cyrus sprzedaje się jak ciepłe bułeczki pozostawiając po sobie zazwyczaj skrajne obrzydzenie i wymioty. Czy faktycznie jest się czym zachwycać (lub obrzydzać)? Odpowiedź znajdziecie w tym tekście. 

piątek, 20 września 2013

Solange - True (EP)

Pewnie już wielu z Was kojarzy Solange. Pewnie podobnie jak ja dzięki ubiegłorocznej EP-ce zapowiadającej jej trzeci studyjny album. To, że młodsza siostra Beyoncé cokolwiek nagrywała było dla mnie ciężkim szokiem. Niestety (albo dzięki Bogu - są różne opcje) nie przesłuchałem nigdy wcześniejszych albumów młodej Knowles. O EP'ce przypomniałem sobie kilka dni temu przy okazji premiery kolejnego teledysku. Z wielką chęcią włączyłem całe "True" rozkoszując się wszelkimi dźwiękami przepełniającymi minialbum. 30 minut to zdecydowanie za mało, więc każdy utwór wysłuchałem kilku(nasto)krotnie. Nie był to czas stracony, bo "gorszej" siostry słucha się tak samo przyjemniej jak i tej "lepszej". Więc jeśli jeszcze nie miałeś/miałaś okazji słuchać tej płytki to jest ku temu (bardzo) dobra okazja - zapraszam do lektury :)

wtorek, 17 września 2013

Back to ROCK #4 - Alanis Morissette: Jaged Little Pill

Ponieważ "Back to ROCK" to nie tylko przydługie teksty 'too long - didn't read' o kilkunastopłytowej dyskografii zespołu, ale i teksty ogólne o wykonawcach i recenzje pojedynczych krążków, to dzisiaj zagości ta ostatnia opcja. Podwójnie nietypowo, bo dzisiaj jednoosobową bohaterką jest kobieta, a nie jak to mam w zwyczaju zespół. Mimo początków w połowie lat '80 (jako jeszcze nastolatka) swoje debiuty miała "dopiero" dekadę później. "Jaged Little Pill" (ale trzecie LP w karierze!) to jej międzynarodowy debiut będący niesamowitym sukcesem. W trakcie nagrywania tego albumu w życiu Alanis zaszło sporo zmian, ale młoda kobieta podołała wszelkim trudnościom tworząc przy okazji świetne utwory. Dodając do tego, że każdy wyraz to pióro Morissette, a w podkładzie palce maczała dodatkowo Glen Ballard dostajemy 100% świadomej Artystki. 

czwartek, 12 września 2013

Big Fat Mama - Neon Tour, 10.09.13 Wrocław


Prawdopodobnie podobnie jak ja pierwszy raz słyszycie o tym zespole. Jeśli jednak już "gdzieś, tam, kiedyś" twórczość zespołu ze Szczecina przewinęła się przez Twój odtwarzacz (a jeśli daj Boże pojawiłeś/aś się na koncercie) to już wiesz jak będzie wyglądać cała ta relacja. I nie chodzi tu o schematyczność, a wysoki poziom jaki reprezentują sobą muzycy.

niedziela, 8 września 2013

Patrycja Markowska - Alter Ego

Patrycja Markowska to jedna z tych piosenkarek, która przewija się tu i ówdzie przez ponad pół mojego życia. Jej debiut mogliśmy usłyszeć już 12 lat temu. Regularnie nagrywa kolejne albumy i premiery LP pod nazwiskiem Markowskiej ukazują się co 2-3 lata. Przez ponad dekadę mogliśmy obserwować wiele dobrych, ale też przeciętnych kompozycji, Patrycji wyskakującej niemal z lodówki i takiej o której nic nie słychać. Będąc już kawałek po trzydziestce Artystka nagrała (w końcu) album odpowiedni do swojego wieku oraz (co najważniejsze) możliwości wokalnych. Mimo wielu dobrych momentów w swojej karierze nie nagrała jeszcze tak dobrego albumu, a pop-rockowe propozycje jakimi zasypywały słuchaczy były do bólu przeciętne. Wielki talent marnował się, a Patrycja była "jedną z wielu". Jedynym plusem takiej, a nie innej twórczości był ładny głos, który od czasu do czasu mogliśmy usłyszeć w radiu. 

poniedziałek, 2 września 2013

1'st B'day!

No i stało się! Dzisiaj mija rok od kiedy założyłem tego bloga i napisałem swoją pierwszą publiczną recenzję. Ogromną (a jakże miłą) niespodzianką jest fakt, że nie porzuciłem tego projektu po kilku tygodniach jak to zazwyczaj bywało. 365 dni - tyle dokładnie dni spędziłem będąc muzycznym blogerem. W międzyczasie dużo się działo, a czas przeleciał z prędkością światła dodając kolejny rok przy rubryce "wiek", kolejny bagaż (zazwyczaj cennych) doświadczeń, masę wspomnień i przede wszystkim wiele godzin muzyki. To właśnie ona popchnęła mnie ku prowadzeniu tego bloga i przelewaniu nie zawsze mądrych myśli na internetowy papier, który dotarł do Was - moich czytelników. Zapraszam na podsumowanie tego roku i zarys planów na kolejny rok(lata) :D

sobota, 31 sierpnia 2013

Back to ROCK #3 - Wilki


Zespół Wilki kojarzy chyba każdy. Większość zna na pamięć szlagiery Baśka, Urke, Ja ogień Ty woda, Słońce pokonał cień czy Bohema. Twórczość Roberta Gawlińskiego i jego zespołu sięga jednak w nieco cięższe klimaty, a sam zespół działa od ponad 11 lat. Szmat czasu już minął, a ja jakiś czas temu postanowiłem przypomnieć sobie hiciory z dzieciństwa i zagłębić w nieznane mi dotąd oblicze zespołu. Tym sposobem słucham więcej muzyki polskiej i poznaję nowe rockowe płyty - układ dążący do ideału. 

środa, 28 sierpnia 2013

(Zespół)SOLISTKA, która zmieniła moje życie.

Na samym początku chciałem zaznaczyć, że muzyka nie miała jakiegoś wielkiego wpływu na moje życie lub światopogląd - był to miły (aczkolwiek ważny) dodatek, jakby tło codzienności. Wielu muzyków przekazywało więcej lub mniej wartości życiowych i ciężko ich tutaj nie wspomnieć: Black Eyed Peas i ich Where Is The Love? czy Beyonce i jej I was Here, Donatana i całej idei jego Równonocy, Aerosmith, Nirvana(którą w końcu opiszę), The Pretty Reckless, P!nk i wielu, wielu innych. Jednak najbardziej całościowo ujęła mnie...

niedziela, 25 sierpnia 2013

Florence + the Machine - Ceremonials

Jak już wspomniałem kiedyś przy recenzjach Donatana i The Pretty Reckless kończę z wszelkimi muzycznymi uprzedzeniami. W pierwszym przypadku odrzucał mnie ogółem polski hip-hop, a w drugim kontrowersyjna wokalistka. Od kiedy pamiętam unikałem Florence ze względu na nurt indie i mimo, że wiedziałem o istnieniu zespołu to nie spieszne mi było przesłuchać jakikolwiek album. Okazało się, że to był duży błąd i po wysłuchaniu Wielkiego Gatsby'ego (Florencowego Over The Love) wrzuciłem wszystkie swoje antyhipsterskie poglądy do muszli klozetowej i kilkukrotnie spłukałem do kanalizacji. Teraz jest o wiele lepiej. Początkowo miałem opisać debiut, bo lubiłem jego nieprzewidywalność, ale od dzisiaj zachwycam się większą spójnością, większą ilością soulu, barokowością, mrokiem i mega progresem - jednym słowem: "Ceremonials".

wtorek, 20 sierpnia 2013

Coldplay - Live 2012

O miłości "od pierwszego usłyszenia" do twórczości Chrisa Martina i jego kolegów pisałem w jednej z moich pierwszych recenzji. Mylo Xyloto to ich piąty i ostatni (już niedługo) Longplay. Płyta ta podzieliła fanów Brytyjczyków i została uznana za najgorszą w ich dorobku (co ciekawe mówiły/pisały tak nawet osoby znające jedynie ten album). Z dumą stanąłem po przeciwnej stronie barykady rozkoszując się magicznym światem jaki otacza wszystko co związane jest z Mylo Xyloto. Oczywiście zapoznałem się ze wszystkimi albumami zespołu i żadna (jeszcze) nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Muszę kiedyś uważniej przyjrzeć się ich dyskografii, a zbliżający się szósty album studyjny to idealna okazja. Pozostając jednak w duchu wydarzeń z ostatnich dwóch lat nie sposób pominąć Mylo Xyloto Tour, która była jedną z bardziej widowiskowych tras koncertowych, a "Live 2012" w wersjach CD i DVD/Blu-ray  jest tego zapisem.

środa, 14 sierpnia 2013

TOP 7! - WOMEN


W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat cały muzyczny showbiznes stanął na głowie. Wiele lat temu królami zdecydowanie byli mężczyźni. Warto tutaj wspomnieć takie nazwiska jak Michael Jackson, Prince, Elvis Presley i zespoły takie jak Aerosmith, Bon Jovi, U2, Pink Floyd albo The Doors. Jeśli kobiety w "tamtych czasach" zdobywały wielką sławę czy rozgłos to ich głos był jak dynamit. Przykłady? Whitney Houston, Etta James, Tina Turner. Teraz role się odwróciły i to kobiety rozdają karty. Mimo drastycznych zmiany muzyki (z rock'a do pop'u) nie brakuje utalentowanych Pań, które już pokazały albo dopiero pokażą światu co mają do zaoferowania. Przygotujcie swoje uszy na porządną dawkę kobiecego głosu, a i oczy też się przydadzą, bo Panie grzeszą nie tylko talentem, ale i urodą. Zapraszam na swój kolejny ranking!

niedziela, 11 sierpnia 2013

Skylar Grey - Don't Look Down

Jeżeli nie mówi Ci nic pseudonim Skylar Grey to tym bardziej prawdziwe nazwisko Holly Brook Hafermann. Wymienię cztery piosenki po których wasze umysły zostaną rozjaśnione potężną żarówką: Coming Home (Diddy-Dirty Money), I Need A Doctor (Dr. Dre & Eminem), Love The Way You Lie I i II (Eminem & Rihanna) oraz Castle Walls (T.I. & Christina Aguilera). Każda z wymienionych piosenek lirycznie była współtworzona przez artystkę, a w pierwszych dwóch udzielała się wokalnie. Moje zainteresowanie Skylar nie było jednak ogromne i pominąłem czekanie na kolejne single i w końcu długogrający album. Zanim jednak w całości przesłuchałem "Don't Look Down" wziąłem pod lupę single zapowiadające dzieło oraz EP'kę "The Buried Sessions of Skylar Grey". Po przesłuchaniu twórczości Holly Brook mogę powiedzieć więcej o drugim albumie studyjny Amerykańskiej wokalistki, producentki, tekściarki i multiinstrumentalistki. 

środa, 7 sierpnia 2013

Katy Perry - Teenage Dream: The Complete Confection

Chyba nie ma osoby, która przez ostatnie trzy pięć lat nie usłyszała o Katheryn Elizabeth Hudson kryjącą się pod pseudonimem Katy Perry. Jej pierwszy album (wydany w 2001 roku!) nie zdobył żadnej popularności. Nie ma się czemu dziwić, gdyż Katy nie chciała zawojować wtedy stacji radiowych. Głośno zrobiło się o niej dopiero od singla I Kissed A Girl, który stał się międzynarodowym hitem. Drugi album mimo mieszanych (z naciskiem na negatywne) recenzji pełen był jednak hitów. Każdy singiel był w pierwszej trzydziestce Billboardu i aż trzy z nich zamknęły pierwszą dziesiątkę. Osobiście uważam "One Of The Boys" za udaną płytę. Nic dziwnego, że oczekiwania wobec Katy były ogromne, a sama zainteresowana spełniła je z nawiązką. Przed premierą "Roar" warto przypomnieć sobie reedycję jej ostatniej płyty. Są to też moje ostatnie miesiące na spełnienie, któregoś z nastoletnich snów ;) Zapraszam :D

niedziela, 4 sierpnia 2013

Music From Baz Luhrmann's Film The Great Gatsby (Deluxe Edition)

Dawno nie spotkałem się z tak 'głośnym' soundtrackiem. Szczególnie, że ścieżka dźwiękowa została nagrana do melodramatu. Nie orientuje się w nowościach filmowych i nie wiem już czy większe zamieszanie Baz Luhrmann wywołał zabraniem się za literacką klasykę gatunku, współpracą z popularnym raperem (tak, znowu JAY Z) przy tworzeniu podkładu pod ten film, czy bardzo luźną adaptacją co przełożyło się na taką, a nie inną część audiowizualną filmu. Bez względu na odpowiedź reżyser m.in. 'Moulin Rouge' (z którego pochodzi hit Lady Marmalade) i 'Romea i Julii' zabiera nas w kostiumową podróż po latach '20 ubiegłego wieku w przystępniejszej dla dzisiejszego społeczeństwa wersji. Czy przy pomocy całego zaplecza dzisiejszych gwiazd udało się to przedsięwzięcie?

poniedziałek, 29 lipca 2013

Beyoncé & JAY Z


'Miliard duetów', 'ogromny szum wokół siebie i nic poza tym' , 'przeogromny marketing i zero talentu', 'marionetki ilumiantów' czy 'uważanie się za amerykańską rodzinę królewską'. Takie i tego typu komentarze można znaleźć o małżeństwie Carterów i o każdym z osobna. Od lat okupują listy najbardziej wpływowych i najbogatszych ludzi w Ameryce. O ich małżeństwie nie będę się wypowiadał, bo mnie to nie interesuje (i nie tym się zajmuję na blogu). Jako szczęśliwi małżonkowie i rodzice chronią swojej prywatności za co im chwała. Jako Artyści natomiast zawsze wychodzą na pierwszy plan przytłaczając wszystko dookoła co wielu osobom się nie podoba. A co z ich współpracą sceniczną?

wtorek, 23 lipca 2013

Kanye West - Yeezus

West to jeden z największych skurwysynów w branży muzycznej. Mimo paskudnego charakteru nie można mu odmówić talentu, a najgorsze jest to, że sam zainteresowany o tym wie.  Na początku swojej kariery zajmował się "tylko" produkcją utworów. Jego droga do solowej kariery była trudna, gdyż nikt nie widział go po tej drugiej stronie studia. Gdy już zaczął nagrywać swoje utwory okazało się, że jest cholernie dobry. Maksimum jego pojebanej fantazji to ostatni album - "My Beautiful Dark Twisted Fantasy". Jeden z najlepszych hip-hopowych krążków jaki udało mi się słuchać w mojej krótkiej przygodzie z rapem. Wydane później dla kasy Watch The Throne z Jay'em to głównie zasługa Westa. Noga powinęła się dopiero przy Cruel Summer z którym miał stosunkowo mało wspólnego (ale promował je własnym nazwiskiem). To, że jego album będzie do bólu popieprzony wiedział chyba każdy. Tylko czy dorówna MBDTF?

piątek, 19 lipca 2013

JAY Z - Magna Carta... Holy Grail

Czasy kiedy na płyty Jay'a spadał sam splendor i chwały już minęły. Według wielu raper nagrywa raz arcydzieło, a raz beznadzieję (jednak utrzymaną na pewnym poziomie). Po ostatnim Blueprint'cie powinno ukazać się arcydzieło,  a czy tak się stało? Nie jest to płyta dorównująca jego poprzednim produkcjom, ale czy pewien poziom można jeszcze przeskoczyć? Wśród recenzentów opinie są mieszane i dla niektórych gówniane są jedne utwory, a dla drugich jest zupełnie na odwrót. Jeszcze więcej sensacji niż zawartość płyty wzbudza sposób promocji: ogłoszenie premiery miesiąc wstecz w przerwie koncertu, teksty utworów zamiast singli i platyna w dniu premiery dzięki umowie z Samsungiem (zmiany przyznawania certyfikatów i inne pierdy). Ale kto bogatemu zabroni? Recenzję Blueprint'a III, od którego zaczęła się moja przygoda z rapem znajdziecie tutaj, a ja zapraszam na tekst dotyczący Carterowskiego Graala. 

niedziela, 14 lipca 2013

Ciara - Ciara

Ciara to jedna z wielu piosenkarek r&b, które miały swoje tryumfy na początku tego wieku, a później świat o nich zapomniał. Mimo, że wokalistka nie przerwała nagrywania płyt to każde kolejne wydawnictwo zdobywało coraz mniejszą publikę. Ostatnie "Basic Instinct" z 2010 roku może pochwalić się mianem najgorszego i najmniej hitowego albumu w całej karierze wokalistki. Po zmianie wytwórni na Epic Records Ciara nie spieszyła się z wydaniem albumu twierdząc, że musi być on powstawać w dobrej atmosferze i nie może być nie dopracowany. O efektach jej pracy mogliśmy słuchać od zeszłego roku: wydano kilka utworów (niektóre uzyskały statusy singli i nakręcono teledyski). Ani jeden nie pojawił się na płycie, która początkowo miała się nazywać "One Woman Army". Co pokazała Ciara w albumie zatytułowanym jakby był to debiut?

środa, 10 lipca 2013

The Lonely Island - The Wack Album

The Lonely Island to w pierwszej kolejności komicy. Swoją dobrą świetni komicy. Swój talent do prześmiewania wszystkiego co tylko na świecie istnieje ukazują w programie "Saturday Night Live", a pomagają im w tym największe gwiazdy show-biznes'u. Po raz pierwszy swoich sił w świecie muzyki zaczęli 4 lata temu albumem "Incredibad", który został całkiem nieźle przyjęty przez publikę. Kolejny - wydany dwa lata temu "Turtleneck & Chain" tylko umocnił ich pozycję w branży. Nawet jeśli nie są bohaterami stacji radiowych i najważniejszych toplist to i tak wygrywają niebywałą ilością wyświetleń swoich filmów na YT. Co nowego nam pokażą (a raczej kogo wyśmieją) w najnowszym albumie Akiva "Kiv" Schaffer, Jorma "Jorm" Taccone oraz David Andrew "Andy" Samberg? Odpowiedź znajdziecie w tej recenzji. 

poniedziałek, 8 lipca 2013

Back To ROCK #2 - Paramore


Kolejny zespół w ramach "Back To ROCK" nie ma takiej bogatej historii jak poprzedni. Nie powstał też 40 lat temu, a mimo tego jego twórczość była mi obca. Biorąc pod uwagę, że jest to Amerykański band powstały w 2004 roku (efekty można było usłyszeć już rok później), klimaty w jakich balansują Hayley Williams, Jeremy Davis, Taylor York (obecny skład) to rock, poprock, pop punk, emo pop czy nawet indie pop to aż dziwne, że ich nie słuchałem. Najwyraźniej gdzieś będąc jeszcze nastolatkiem ominąłem wielki szał na buntowanie się i słuchanie bądź co bądź "cukierkowego rock'a". Gdyby nie ten blog i ten cykl nigdy bym nie sięgnął po ich nowy album i wszystkie poprzednie zresztą też. Czas podzielić się spostrzeżeniami. Zapraszam!

niedziela, 30 czerwca 2013

Kelly Rowland - Talk A Good Game

Była członkini Destiny's Child nie miała łatwo -  zawsze żyła w cieniu Knowles i była "tą gorszą". Po rozpadzie zespołu to ona pierwsza wydała swój hit - "Dilemma" nagrana wraz z  raperem Nelly znalazła się także na jej pierwszym solowym albumie. Został on pozytywnie przyjęty przez publiczność i zebrał głównie pozytywne opinie. Podobnie było z następcą wydanym 5 lat później - płyta niby ok, ale brakowało hitu. Ten fakt to bolączka Rowland, bo mimo nagrywania głównie dobrych i bardzo dobrych utworów w klimacie pop i r'n'b nie może przebić się ze swoją piosenką na sam szczyt. Ostatni album Kelly to była chyba największa szansa na hit - modni producenci, klubowe rytmy i inne "smaczki". Nie udało się, a na palcach u jednej dłoni można policzyć piosenki, które pasują do wizerunki wokalistki. Nowy album jest za to o wiele lepszy. Kelly nie cofnęła się, a ewoluowała. Pamiętacie "Motivation"? Takich perełek jest tu więcej. 

wtorek, 25 czerwca 2013

The Pussycat Dolls - PCD

Niezwykle rzadko słucham girlsbandów. Lista zamyka się na kilku, ale na co dzień słucham tylko Destiny's Child. The Pussycat Dolls to zespół, który wpisał się w pewien schemat: jest kilka dziewczyn, wszystkie dobrze tańczą, ale śpiewa głównie jedna. Po wielkim komercyjnym sukcesie grupa, która (z ciągłymi zmianami, ale jednak) istniała kupę lat, nagrała dwa albumy rozpadła się z dnia na dzień. Nicole nieudolnie próbuje zdobyć serca radiosłuchaczy proponując muzykę łatwą i niekoniecznie przyjemną. Jednak dzisiaj nie o niej,  a przynajmniej nie tylko. "PCD" to nazwa ich debiutu, który jednocześnie okazał się najlepszą płytą w historii zespołu. Hitów było co nie miara, a każdy kolejny zabawiał tłumy ludzi, stacje radiowe chętnie dzieliły się twórczością dziewczyn, a ja kompletnie o nich zapomniałem. W ramach skreślania albumów z propozycji (oraz po części z braku czasu) zrecenzowałem właśnie ten album. Gotowi?

sobota, 1 czerwca 2013

will.i.am - #willpower

will.i.am należy do tych wokalistów / raperów / producentów, których darzę (darzyłem) niebywałą sympatią od dziecka. Charyzmatyczny założyciel i członek formacji Black Eyed Peas zasłużył na szacunek w branży muzycznej będąc odpowiedzialny za hity takie jak "Where Is The Love?", "Let's Get Retarded", czy "Don't Lie". Mimo trzech solowych albumów studyjnych jeszcze nie udało mu się kiedykolwiek dobić do poziomu BEP. Nie oznacza to jednak, że jego albumy były złe. Prawdziwy problem rozpoczął się w momencie kiedy William odkrył syntezator - urządzenie diabła, muzyczne uosobienie zła tworzące szerzące się piekło na i tak brzydkim świecie, odciskając niezmywalne piętno na historii muzyki. To dzięki temu ustrojstwu byle kto może nagrać płytę, ale will.i.am nie był byle kim. "Był" jest tutaj kluczowym słowem. Zapraszam na recenzję płyty, która zapowiadała się największym gównem 2013 roku. 

wtorek, 28 maja 2013

Hugh Laurie - Didn't It Rain

Tego Pana nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Chociaż na co dzień udziela się w innej branży szeroko pojętego show biznes'u to nie można odmówić mu talentu muzycznego. Jest On doskonałym lekarstwem na wszystkich aktorów próbujących(zazwyczaj nieudolnie) nagrać płytę. To taki odwrócony przykład Justina Timberlake'a, który równie dobrze co w studiu, radzi sobie na planie filmowym. Z tym, że Hugh obie czynności wykonuje o wiele lepiej.  Jako dojrzały mężczyzna postanowił podzielić się ze światem swoim drugim talentem: doskonałą muzykalnością i niesamowitym głosem. Gra m.in. na pianinie, perkusji, harmonijce, gitarze i saksofonie. Poza rodziną jego miłością jest blues, co pokazał na swojej debiutanckiej płycie dwa lata temu. Dziś jako 54 latek powraca z drugim albumem udowadniając, że "Let Them Talk" i jego muzyczna kariera to nie tylko ciekawostka.

niedziela, 19 maja 2013

Beyoncé - Life Is But A Dream

To, że Beyoncé jest jedną z moich ulubionych wokalistek nie jest żadną tajemnicą. Lubię nie tylko jej solowe projekty, ale i twórczość "Destiny's Child". Wiele osób zarzuca przeogromny marketing gwiazdy i fakt, że w dużym stopniu stała się towarem. Na szczęście nie wykorzystuje tego  i nie odbija się to na poziomie muzyki jaką tworzy. Często powracam do jej twórczości, nawet do jej mniej udanych utworów. Zachwycam się jej koncertami kilka razy w tygodniu, a obejrzenie tego filmu było tylko kwestią czasu. Wokalistka po nagromadzeniu wielu doświadczeń postanawia wydać film autobiograficzny, w którym opowie o tym co na co dzień chroni przed wścibskimi fotoreporterami. Dla jednych może to być powód do kolejnych oszczerstw "musi po prostu na tym zarobić", a dla innych to będzie bardziej lub mniej autentyczna historia bez nadinterpretacji dziennikarzy szmatławców z całego świata. Ocenę słuszności wydania tego filmu pozostawiam innym, a w duchu cieszę się z tego obrazu. 

środa, 15 maja 2013

Rock Of Ages vs. reszta świata

O filmie "Rock Of Ages" pisała już swego czasu Emilka. Mimo, że historyjka jest do bólu oklepana to z chęcią powracam do filmu, a szczególnie do jego soundtrack'u. Stare rockowe szlagiery w nowej aranżacji w zdecydowanej większości przypadły mi do gustu. Recenzję filmu macie w linku, a ja się skupie tylko na tej dźwiękowej części obrazu Adama Shankman'a (reżyser m.in. "Step Up"). Dla odmiany nie będzie to recenzja, a zestawienie kilku piosenek z filmu i porównanie ich do oryginalnych wersji. UWAGA: TO JEST MAX SPOJLER!!! Jeśli jeszcze nie oglądałeś tego filmu, a jest on na Twojej liście to radzę przeczytać to później i jak najszybciej obejrzeć. Jeśli oglądałeś/oglądałaś i/lub masz gdzieś, że przed seansem widzisz najlepszą część filmu to śmiało wchodź i sam oceń jak wyszła najważniejsza - muzyczna część filmu. Miłego słuchania!

sobota, 11 maja 2013

Back to ROCK #1 - Aerosmith


Powstała w 1970 roku grupa Aerosmith już od wielu lat może śmiało nazywać się żywą legendą. Mimo, że na co dzień nie słucham cięższej muzyki to największe hity hardrockowobluesowego bandu są ze mną prawie zawsze. Zespół zatem nie był dla mnie żadną nowością, a sięgnięcie po dość bogatą dyskografię było tylko kwestią czasu. Czas ten nadszedł przy okazji projektu "Back to ROCK". Zapraszam!

sobota, 4 maja 2013

Kid Cudi - Indicud

Trzeci już album Kid'a Cudi'ego zaliczyłem do tych, które najbardziej wyczekuję w tym roku. Nie oznacza to jednak, że Scott jest moim ulubieńcem i aż się posikałem kiedy cała płyta w końcu znalazła się na moim odtwarzaczu. Znam poprzednie dzieła i bardzo cenię sobie dotychczasową twórczość rapera. Jednak żadna z płyt nie została ze mną na dłużej, może z powodu braku miejsca, a może za mało czasu poświęciłem na wsłuchiwanie się w te wyjątkowe piosenki? Teraz to nieważne. Przed premierą całości Kid co jakiś czas wypuszczał nowy utwór i tak przed premierą mogliśmy posłuchać 3 z 18 piosenek, które ostatecznie znalazły się na "Indicud". Zapraszam na prawdopodobnie jedną z najlepszych płyt w tym gatunku. Tym razem "facet z księżyca" ma przerwę, a co pokaże IndiCudi?

środa, 1 maja 2013

Ke$ha - Warrior

Ke$ha, bądź jak kto woli Kesha działa na rynku muzycznym od połowy 2009 roku. Wtedy to został wydany jej debiutancki singiel "Tik Tok" - pierwszy i największy do tej pory hit gwiazdki. Wydany na początku roku 2010 album "Animal" mimo mieszanych recenzji od krytyków został całkiem nieźle przyjęty przez rynek, mimo chamskiego dancepopu i electropopu niewiele różniącego się od tego co było, jest i zapewne będzie. Single też w mniejszym lub większym stopniu stały się hitami, a charakterystyczny (według mnie brudny, śmietnikowy) styl wokalistki i skandale pomogły w osiągnięciu sukcesu. Korzystając z dobrych wiatrów Kesha wydała w tym samym roku EP-kę "Cannibal", która była dużo gorsza, ale i tak udało się wykrzesać dwa hity. Po niemal dwóch latach suchoty otrzymaliśmy nowy singiel oraz nową płytę, po której chyba nikt nie spodziewał się rewelacji. Zresztą słusznie. 

niedziela, 14 kwietnia 2013

Cassie - RockaByeBaby

Znacie Cassie? Do premiery singla "The Boys" Nicki  Minaj, w którym wystąpiła gościnnie nie miałem pojęcia o istnieniu tej wokalistki. Tymczasem Cassandra Ventura w 2006 roku wydała LP o niewiele mówiącej nazwie "Cassie". Album zdobył drugie miejsce na  Billboard 200, a pierwszy singiel - "Me & You" ostatnie miejsce na podium Hot 100. Lata w których debiutowała to był zdecydowanie złoty okres rhytm and blues'a i wielu artystów z tamtego czasu musiało zmienić styl, aby pozostać na topie. Cassie wielokrotnie próbowała wrócić z drugim albumem, ale wydawała tylko single. Po związaniu się z Interscope zamknęła się w studio i od kilku dni legalnie możemy pobrać najnowsze piosenki utalentowanej Cassie. Niewątpliwie Cassie osiągnie upragniony sukces. Na większy rozgłos musimy poczekać do następnego albumu. Dzisiaj otrzymaliśmy "tylko" mixtape. 

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

GOOD Music - Cruel Summer

Wielka kariera Kanye Westa zaczęła się na początku XXI wieku kiedy to produkował utwory dla raperów z Roc-A-Fella Records. To m.in. on jest odpowiedzialny za album "The Blueprint" Jay'a-Z. Od tamtego czasu minęło wiele czasu, a Kanye okazał się nie tylko świetnym producentem, ale i raperem. W 2004 roku wydał swój debiutancki album "The College Dropout" świetnie przyjęty przez krytyków i publiczność. W tym samym roku założył własną wytwórnię płytową GOOD Music (Getting Out Our Dreams Music) działająca z ramienia The Island Def Jam Music Group. "Cruel Summer" jest pierwszą składanką sygnowaną logiem wytwórni gdzie udzielają się zrzeszeni producenci i raperzy. Oczywiście nie brakuje występów osób spoza GOOD Music i usłyszymy m.in. ziomka Westa - Jay'a-Z, czyli drugą połówkę The Throne, której ostatnia płyta zamyka ogólną dyskografię Yeezy'ego. Czy wydana rok później składanka jest lepsza od wspólnej płyty raperów?

sobota, 30 marca 2013

Karmin - Hello (EP)

Duet Karmin tworzy para narzeczonych: Amy Heidemann oraz Nick Noonan. Zespół swój debiut miał już w 2010 roku kiedy to wydali swoją pierwszą EP'kę. Sukces jeśli był to na tyle lokalny, że nie ma o tym wzmianki w internecie. Zakochani nie poddali się i w międzyczasie wrzucając na YouTube'a covery znanych przebojów zabrali się do ciężkiej pracy. Rok później wypuścili dwa bardzo dobre single, z których jeden został użyty do finałów rozgrywek NBA w 2011 i pochodzi z drugiej EP'ki. Pojawili się też m.in w programie "Ellen DeGeneres". Po związaniu się z wytwórnią Epic Records wydali longplay "Karmin Covers Volume 1". W zeszłym roku w końcu ukazał się nowy album, dzięki któremu zespół odniósł upragnioną sławę - krótko grające "Hello" to bohater dzisiejszej recenzji. W trakcie szukania informacji o zespole okazało się, że miałem z nimi styczność już w zeszłym roku podczas konkursu Rolling Stone: "Women Who Rock", który na szczęście wbrew mojej woli wygrali. Jak zawsze spóźniony zapraszam na krótką recenzję mini albumu.

czwartek, 28 marca 2013

Lady Gaga - Born This Way

Artystka-skandalistka o czym już wspominałem podczas recenzji "ery The Fame". Najbardziej znana jest z kreacji z mięsa, niezliczonych ilości peruk, dziwnych szokujących ubrań i oczywiście muzyki. Bez wątpienia to ona najbardziej zamieszała na rynku muzycznym. Lecz jak wiadomo nie łatwo odnieść sukces, a jeszcze trudniej go utrzymać. Po udanym LP i EP, dwóch genialnych trasach koncertowych trzeba było nagrać w końcu super długogrający album. Zapowiadany jako "album dekady" przez samą artystkę otrzymał dość pozytywne recenzje. Jednak po zaprezentowaniu tytułowego singla nie chciałem przesłuchiwać tej płyty. Nie zrobiłem tego przez bite dwa lata, aż do ostatniego tygodnia. Dlaczego w ogóle się za to zabrałem? Prowadzę bloga, dominuje pop, Gaga wydaje ARTPOP, a ja nie znam poprzednika. Tego nie dało się uniknąć i tak o to odkładana w nieskończoność wylądowała na moim odtwarzaczu towarzyszyła mi przez kilka ostatnich tygodni. Czy warto było tak spóźniać się z przesłuchaniem "albumu dekady"?

sobota, 16 marca 2013

Justin Timberlake - The 20/20 Experience

Skrótowo życie Timberlake'a można opisać: dzieciństwo -> Klub Myszki Miki -> N' Sync -> kariera solowa -> aktorstwo i przerwa od muzyki -> wielki powrót do muzyki z płytą "The 20/20 Experience". Ten ostatni krok dzieje się tu i teraz na naszych oczach. 7 lat muzycznej ciszy (poza okazjonalnymi występami z grupą "The Lonely Island") wyostrzyły apetyt fanów do tego stopnia, że ta płyta zostanie kupiona w ciemno przez tysiące ludzi. Bądź co bądź Justin nie jest takim o sobie artystą i gówna nagrać nie może. Kilka miesięcy temu udzielił wywiadu w którym powiedział, że nie mógłby wydawać płyt co roku jak współcześni artyści (czyżby pił do niewyżytej Rihanny?). Tak, czy inaczej  nie jest dla nikogo nowością, że Justin nie spieszy się z wydawaniem kolejnych albumów. O najnowszej płycie sygnowanej literami JT autor wypowiedział się, że czuł się wspaniale nagrywając piosenki dla przyjemności, na luzie nie martwiąc się o to czy kiedykolwiek zostaną one wydane. Zapraszam na recenzję jednej z najbardziej oczekiwanych popowych płyt od wielu, wielu lat. 

niedziela, 10 marca 2013

Justin Timberlake - FutureSex/LoveSounds

Justin Timberlake zadebiutował 20 lat temu występując w Klubie Myszki Miki. Wraz z kolegami z popularnego programu założył zespół 'N Sync. Boysband mimo, że cieszył się ogromną popularnością (oczywiście wśród młodych słuchaczy) w żaden sposób nie rozwijał piosenkarza. Chcąc utrzymać się w showbiznesie i nadążyć za ambicją postawił na solową karierę. 5 listopada 2002 roku ukazał się jego debiutancki album "Justified", który całkowicie zmył z Timberlake'a wizerunek nastolatka z przeciętnego boysbandu. Album był niezwykle popularny, a JT został ochrzczony następcą Michael'a Jackson'a. Stwierdzenie to jest trochę na wyrost, ale nie można odmówić Justinowi talentu. Na drugi album musieliśmy czekać 4 lata. Wydany w 2006 roku "FutureSex/LoveSounds" to bohater dzisiejszej recenzji. Za kilka dni ukaże się jego następca, więc warto przypomnieć sobie album, który umocnił pozycję Justina w przemyśle muzycznym. 

wtorek, 5 marca 2013

Lady Gaga - The Fame Monster (Deluxe Edition)

Czy istnieje jakiś szczęściarz, który nie słyszał o Stefani Germanotta? Jak tak to zalicza się do tego grona osoba mająca w tamtych spodniach wszystkie media od prawie 5 lat. Lady Gaga z hukiem wparowała w muzyczny show-biznes odziana w kuse stroje (czasem nawet i nie) oraz tysiące peruk w 2008 roku. Wydała wtedy album "The Fame" wypełniony hitami, które skutecznie wypełniały czas antenowy prawie wszystkich komercyjnych stacji radiowych na całym świecie. Nieco ponad rok później została wydana EP'ka "The Fame Monster", która jeszcze bardziej umocniła pozycję GaGi jako "nowej Madonny". Ostatni longplay sygnowany pseudonimem piosenkarki pochodzi z połowy 2011 roku i mimo, że single nie osiągnęły tak wysokich pozycji jak w przypadku poprzedników to płyta sprzedała się świetnie. Szumnie jest zapowiadany następca "Born This Way" czyli "ARTPOP", ale żeby nie wybiegać w przyszłość zrecenzowałem początek komercyjnej Germanotty: "The Fame" oraz "The Fame Monster(EP)" czyli epka w wersji deluxe zawierająca wszelkie możliwe piosenki z debiutu i utwory z jedynego minialbumu gwiazdy. Zapraszam!

środa, 20 lutego 2013

Linkin Park - Living Things ; Back to ROCK

Grupę Linkin Park założono w latach 90 ubiegłego wieku. Ich przygoda z wielkim światem rozpoczęła się gdy do zespołu dołączył Chester Bennington, który obecny jest na kilku listach wokalistów wszech czasów. Zresztą trudno się dziwić. Po świetnych albumach, które przyniosły hity takie jak Numb, In the End czy What I've Done przyszedł czas na album A Thousand Suns, która pełna elektroniki zniechęciła mnie do zespołu. To nie było to za co ich lubiłem. Chętniej za to powracałem do EP'ki z mash-up'ami nagranej z Jay'em-Z. Nowy album miał być połączeniem ostatniego, ale z powrotem do korzeni. Mimo, że po głowie ciągle chodzi mi soundtrack do filmu "Rock of Ages" postanowiłem zrecenzować album, którego przesłuchanie odkładałem w nieskończoność. Przed Wami najnowsze dziecko chłopaków z Kaliforni - Living Things. Czy warto było przekładać ten odsłuch? A może czy warto było w ogóle odpalić tę płytę? 

poniedziałek, 18 lutego 2013

The Pretty Reckless - Light Me Up & Hit Me Like A Man (EP)

The Pretty Reckless to amerykański zespół wykonujący muzykę rockową. Założony w 2009 roku przez Taylor Momsen. Grupa jako swoje inspiracje przedstawia takie zespoły jak "The Beatles" oraz "Nirvana". Zresztą po co ja to piszę. Wokalistka znana jest z serialu Gossip Girl, a jej "charakterystyczny" styl spowodował, że przez ostatnie kilka lat nie przyjrzałem się bliżej jej twórczości. Podczas gdy kontrowersyjnymi wypowiedziami przyciągała do siebie tłumy nastolatków, ja stojąc z boku ominąłem jeden z najciekawszych, jak nie najciekawszy zespół debiutujący w ciągu ostatnich kilku lat. Odstawiając na bok wszelkie uprzedzenia przyjrzałem się dyskografii zespołu: dwie EP'ki oraz jeden album długogrający. Jak na 3 lata działalności wydawało mi się to dość dużą liczbą. Po kilku godzinach spędzonymi z tymi albumami zmieniam zdanie. Tego jest zdecydowanie za mało! Aha: wokalistka w tym roku przestaje być nastolatką, a ten album nagrała mając 17 lat (sama też napisała teksty do tych piosenek). Nie przeciągając zapraszam na recenzję: 

czwartek, 14 lutego 2013

Destiny's Child - Love Songs

Jeśli nie mówi Ci nic nazwa tego girlsband'u to przypomnę w jakim składzie zespół ostatnio funkcjonował: Beyonce Knowles, Kelly Rowland i Michelle Williams. Brzmi znajomo? No pewnie! Zespół zaczął działać w latach dziewięćdziesiątych, a pierwsze sukcesy były widoczne już w 1997 roku - debiutancki singiel osiągnął 3 miejsce na Billboard Hot 100. Początek nowego tysiąclecia był okresem wielu zmian w zespole, ale nie odbiło się to kosztem albumów i kolejnych hitów. W 2002 roku grupa zawiesiła działalność na rzecz solowych albumów wokalistek, aby w 2004 roku wydać album Destiny Fulfilled. Rok później po trasie koncertowej została wydana składanka największych hitów i informacja o rozpadzie zespołu. W zeszłym roku ojciec Knowles podał do informacji, że ukażą się dwie nowe płyty od DC. Pierwsza to była "Playlists: The Very Best Of Destiny's Child", która nie jest żadną ciekawą propozycją (i tak nie dostępna w naszym kraju), druga - według mnie ciekawsza "Love Songs" z najbardziej zmysłowymi, romantycznymi piosenkami i jednym premierowym utworem. Z okazji walentynek postanowiłem zrecenzować tą drugą.