poniedziałek, 29 lipca 2013

Beyoncé & JAY Z


'Miliard duetów', 'ogromny szum wokół siebie i nic poza tym' , 'przeogromny marketing i zero talentu', 'marionetki ilumiantów' czy 'uważanie się za amerykańską rodzinę królewską'. Takie i tego typu komentarze można znaleźć o małżeństwie Carterów i o każdym z osobna. Od lat okupują listy najbardziej wpływowych i najbogatszych ludzi w Ameryce. O ich małżeństwie nie będę się wypowiadał, bo mnie to nie interesuje (i nie tym się zajmuję na blogu). Jako szczęśliwi małżonkowie i rodzice chronią swojej prywatności za co im chwała. Jako Artyści natomiast zawsze wychodzą na pierwszy plan przytłaczając wszystko dookoła co wielu osobom się nie podoba. A co z ich współpracą sceniczną?


Niemal 11 lat temu ukazała się ich pierwsza wspólna piosenka. 03' Bonnie & Clyde to singiel zapowiadający "The Blueprint 2 The Gift & The Course" - 7 studyjny album JAY'A Z. Dobijając do #4 na liście Billboard Hot 100 utwór był pierwszym hitem w solowej karierze (jeszcze wtedy nie) QueenBee. Chwalona przez krytyków i dobrze przyjęta przez fanów zarówno Bey, jak i Hova'y kompozycja samplująca "Me & My Girlfriend" 2Pac'a to przyjemne połączenie r&b i hip-hop'u. Nie można powiedzieć, że ich style do siebie nie pasują, bo jest wprost przeciwnie - pasują do siebie idealnie. Wcale nie dziwię się, że częściej przesiadywali razem w studiu. Posłuchajcie sami: 


Rok później mogliśmy usłyszeć jeszcze większy hit. Crazy In Love promujący pierwszy solowy album Beyoncé "Dangerously In Love" to jeden z jej największych hitów i na pewno ich największy wspólny. Mimo, że piosenka niedawno obchodziła swoje dziesięciolecie to dalej jest świeża: na koncertach zawsze wyczekiwana, a na imprezie rozgrzeje parkiet bardziej niż większość teraźniejszych hitów. Bit, perkusja, saksofony i inne instrumenty zapewniają kawał dobrej rozrywkowej muzyki, a dodając do tego wokal, chórki i rap mamy mieszankę wybuchową. Utwór osiągając szczyt w Ameryce pokazał, że wokalistki Destiny's Child świetnie radzą sobie również poza zespołem (wcześniej Kelly Rowland miała Dilemmę). Wtedy też plotki na temat ich związku stały się jeszcze głośniejsze. Mimo wszystko ze studia to oni mogliby nie wychodzić. A na płycie znalazł się jeszcze jeden ich duet - That's How You Like It. Propozycja nr 2 jest dużo spokojniejsza i delikatniejsza. Wpasowuje się idealnie w muzykę jaką Beyoncé tworzyła z Kelly i Michelle. Jay pomaga tworzyć klimat użyczając swojego głosu w chórkach w refrenie i dopełniając wszystko rapem pod koniec utworu. 


2006 rok przyniósł dwa albumy. W swoje urodziny Bey zaprezentowała nam drugi solowy lonplay zatytuowany "B'day", a JAY Z nieco ponad miesiąc później zaprezentował Kingdom Come. Welcome To Hollywood (na albumie wokalistki) i Hollywood (na albumie rapera) to jeden i ten sam utwór (chociaż w tym pierwszym jest o wiele mniej Jay'a). Bez względu na wersję otrzymamy lajtowy kawałek. Oprócz tego zapowiadające drugi solowy album Beyoncé Deja Vu to kolaboracja z (już wtedy oficjalnym) chłopakiem, a później mężem. Ta piosenka jes bardziej dynamiczna niż poprzednia z wyraźniejszymi partiami instrumentów dętych. Wokal Beyoncé też jest dużo bardziej wyrazisty, a rap Jay'a mocniejszy. Dodatkowo singlem promocyjnym albumu (który również doczekał się teledysku) został duet (o dziwo znowu z Shawn'em) Upgrade U. W tym przypadku dostajemy popoworhtymandbluesowohiphopową piosenką z mocnym bitem i ciekawym teledyskiem. Obie propozycje poniżej



Nastąpiła długoletnia cisza jeśli chodzi o nowości od pary dzisiejszej notki. Dopiero dwa lata temu mogliśmy usłyszeć oficjalny, nowy utwór w którym słyszymy małżonków. Oprócz tego razem na koncertach śpiewali Young Forever (Beyoncé zamiast Mr. Hudsona), a premierowa nowość ukazała się na wspólnym albumie Jay'a-Z i Kanye Westa "Watch The Throne" i zwie się Lift Off. Pierwszy utwór to dość nieudany cover, ale wokal Bee jest oszałamiająco piękny i ciężko mi było nie wrzucić filmiku. Druga propozycja jest ciekawsza ze względu na świetną produkcję, "sample NASA" (odliczanie i rozkaz startu statku kosmicznego). Gorszą partię miał tutaj Jay, o wiele lepszą Kanye, a wokalistka uratowała ten utwór przed klapą. 



Ten miesiąc przyniósł nam sequel ich pierwszego duetu czyli Part II (On The Run), który znalazł się na "Magna Carta... Holy Grail", a wersja solowa Beyoncé która nieco później wyciekła do sieci prawdopodobnie znajdzie się na jej piątym studyjnym albumie, którego premiera ma się odbyć w listopadzie tego roku. Jako kontynuacja "03' Bonnie & Clyde" sprawdza się kiepsko, ale jako nowej piosence ciężko cokolwiek zarzucić. Mimo, że Beyoncé wcale nie potrzebuje autotune'a to w tej lekkiej elektronice przerobiony głos tak bardzo nie przeszkadza. Całość jest bardzo nastrojowa za co obojgu należą się duże brawa.

Jeżeli dobrze umiem matematykę to liczba "miliard" wspólnych utworów Beyoncé i JAYA Z, które nagrali razem jest równa 8 (słownie "osiem"). No chyba, że doliczymy to co razem kiedyś tam zaśpiewali na koncercie, albo chórki w Tom Ford czy BBC to wtedy te miliard będzie nieco większą liczbą. Jak na 11 lat ta liczba szczególnie nie przytłacza. Jak dla mnie mogliby nawet nagrać wspólny album. Takie "Mr. & Mrs. Carter" nie byłoby głupie, a "zer" po przecinku na ich kontach na pewno by przybyło. 


7 komentarzy:

  1. Mój problem z nimi polega na tym, że Beyonce bardzo lubię i cenię, a Jay-Z nie toleruję. Jednakże trzeba przyznać, że są - w pewnym tego słowa sensie - oryginalni. Na pewno wiedzą, jak pokierować swoją karierą i majątkiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko ich pierwsze wspólne dwa numery mi się podobają. Reszta to już czysta średniawka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istnieje teoria, że jak ze sobą flirtowali to lepsze numery im wychodziły. Jest jakieś ziarnko prawdy w tym ;) Ale i tak ich bardzo lubię :D

      Usuń
  3. Uwielbiam ich "Deja Vu". Jednak moim zdaniem za często nagrywają razem piosenki. Wolałabym aby powstawały ciekawsze duety np. Jay Z ft. Christina Aguilera czy beyonce & Adele.

    Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanuję, jednak w ogóle nie trafiają w mój gust.
    Zapraszam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z ich duetów najbardziej lubię "Deja Vu" oraz "Crazy in Love", reszta zdecydowanie mniej mi się podoba. I cieszę się, że nie ma Jaya na "I Am... Sasha Fierce" czy "4".

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bardzo lubię 'Upgrade U'. Ostatnio wróciła mi faza na ten numer ;D Zapraszam na nowego posta :)

    OdpowiedzUsuń