niedziela, 2 września 2012

Rita Ora - Ora


Rita Ora miała szczęście, że jej rodzice postanowili wyprowadzić się z Prisztiny (była Jugosławia, obecnie Kosowo). Dzięki temu wychowała się w Londynie, zagrała w filmie, mogła nawet wystąpić w konkursie Eurowizji. Zauważona przez pracowników Roc Nation poleciała na przesłuchanie do Nowego Jorku i z miejsca podpisała kontrakt. Przede mną efekt współpracy wytwórni i młodej gwiazdy. Biorąc pod uwagę, że to pierwsze kroki do kariery młodej piosenkarki (pominę przeszły bez echa występ z Craig'iem David'em). O Ricie zrobiło się głośno dopiero dzięki współpracy z brytyjskim producentem DJ Fresh'em, czyli popularnemu niegdyś Hot Right Now. Bez wątpienia obu ta współpraca przyniosła korzyści (hit, rozpoznawalność oraz nominacja do BRIT Awards). A jak Rita radzi sobie solo?

Biorąc pod uwagę, że jest to debiut szereg producentów jaki tworzył ten krążek jest po prostu zniewalający. Widać, że Roc Nation pakuje ogromne pieniądze w młodziutką Ritę, bo śmietanka branży zabrała się do tego dzieła: Chase & Status, Daniel Stein, The Dream, Diplo, Fraser T. Smith, Greg Kurstin, The Invisible Man, Jules De Martino, The Monarch, The Runners, StarGate, will.i.am, Wez Clarke. Czy dzięki nim krążek stał się wyjątkowy?

Ora w wersji podstawowej to 12 popowych numerów.  Wersja deluxe została wzbogacona o złote dodatki na okładce i 3 nowe utwory. Ta druga opcja daje nam ponad 50 minut rozrywki(a przynajmniej tak miało być). Porównania z Rihanną nie są bezpodstawne, ale przesadzone - młoda Brytyjka ma o wiele lepsze możliwości jeśli chodzi o wokal.

Całość zaczyna się ciekawie - intro w postaci Facemelt jest intrygujące i zachęca do dalszej przygody z albumem, później dostajemy Roc’ The Life, które mimo że jest dobre to w refrenie męczy powtarzanie sylab "li li la la li li life…", które jest charakterystyczne dla Barbadoski.

Następnie dostajemy trzy(cztery) single podrząd: How We Do(Party)R.I.P.(ft. Tine Tempah)Radioactive(singiel na Amerykę) oraz Shine Ya Light(wychwalane przez samą Beyoncé). Jak wypadają piosenki? To są zdecydowanie najlepsze kawałki z płyty. Energicznie i z pompą ukazującą Ritę jako kobietę, która wie czego chce. Ze wszystkich tych utworów wielbię ten ostatni i nie zmieniłbym w nim nic. Rzecz w tym, że taka stylistyka według mnie nie pasuje do Rity.


Kolejny na liście jest Love and war z gościnnym udziałem J.Cole, który chyba do końca spaprał piosenkę. Wiedząc jakie potrafi mieć „featuringi” ten jest jeszcze gorszy niż remix Party z Bey. Nie wniósł nic do tej piosenki, a biorąc pod uwagę całą resztę można było stworzyć coś naprawdę ciekawego.

Na pocieszenie dostajemy Uneasy - kolejny dobry numer z płyty, którzy bardzo szybko mnie urzekł. Po błogich trzech minutach jeszcze szybciej budzi nas Fall In Love(ft. Will.i.am). Akurat ten pan był zbędny na tej płycie. I może nawet jeśli piosenka nie jest tak tragiczna, to will.i.am od kiedy dostał do ręki syntezator tak działa mi na nerwy(osoba, która wbiła mu do głowy taką muzykę powinna konać w długich męczarniach, bo gdzie jest stary, dobry William Adams?), że nie mogę go słuchać.

Na koniec dostajemy dwie nudnawe ballady w postaci Been Lying Hello, Hi, Goodbye i wspomniany wcześniej duet Hot Right Now z DJ Fresh’em - świetny dodatek, który wzbogaca krążek. Wersja Deluxe zostaje rozszerzona o trzy tracki: ciekawe Crazy Girl, spokojne i urocze Young, Single & Sexy i Meet Ya, które nie przypadło mi do gustu.

Jak wszystko wypada w całości? Drugiej Rihanny raczej nie będzie, ale nie da się powiedzieć że Rita nie ma talentu. Roc Nation musi znaleźć coś nowego i oryginalnego dla Ory, a nie kopiować swoją własną gwiazdę. Sytuację ratuje fakt, że jest to dopiero debiut, a Fenty też trochę błądziła na początku kariery. Płyta jest do bólu przeciętna, niewiele wyróżnia się na plus, ale widać też trochę minusów. Jest sporo do nadrobienia w przyszłości i myślę, że tak się stanie. Warto przesłuchać kilka pozycji Rity w wersjach akustycznych (według mnie są nawet lepsze niż oryginalne).


2 komentarze:

  1. Muszę przesłuchać piosenki z deluxe :)
    Nowa recenzja: "All of Me" Estelle (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  2. Poznałam już płytę Rity i jestem 'pół na pól'. Z jednej strony ma dobry głos i przebojowe kompozycje, z drugiej aż za bardzo przypomina mi Rihannę. Zapraszam do mnie, też piszę recenzje płyt
    [the-rockferry.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń