wtorek, 25 września 2012

P!nk - Truth About Love


Dzisiaj pod moje pióro trafia P!nk, a konkretnie jej  najnowsze dziecko - długogrająca płyta Truth About Love. Jak nazwa płyty wskazuje liryka utworów nagranych na płycie będzie o miłości. Czy to źle? Chyba nie, bo cały pop opiera się na tej tematyce. Co zatem możemy otrzymać od „różowej” wokalistki? TO SAMO CO ZAWSZE! - Materiał na szczęście nie odstaje od ostatnich produkcji gwiazdy i nie widać jakiegoś szczególnego ugrzecznienia kontrowersyjnego wizerunku. Jest pod publikę, płyta ma się sprzedawać, piosenki muszą być grane w radiach. Czy nie dostaliśmy tym razem papki jaką sprzedają inni artyści? Czy artystka, która wydała 5 longplayów i każdy kolejny był większym sukcesem i umacniał jej pozycję jako świetnego artysty, może pozwolić sobie na tandetne bity zamiast gitar?



Otóż - nie. P!nk nie nadaje się na imprezę, a przynajmniej na taką jaką robi nam David Guetta. Nie ma też innych modnych artystów kilku sezonów. Płyta zawiera 13 (17 w wersji deluxe) kawałków w stylu pop/rock, oczywiście między nimi nie zabrakło ballad.

Początek Truth… jest po prostu genialny - All We All We Are,  Blow Me(One Last Kiss) oraz Try to świetne kompozycje, które zawładną stacjami radiowymi. Dwa ostatnie są oficjalnymi singlami, a Blow Me całkiem nieźle radzi sobie na top listach i być może dojedzie do szczytu Billboard’u.




Co dalej? Ballada z wokalistą fun jest beznadziejna (czyt. koleś mnie tak denerwuje, że nie mogę tego znieść, (już mogę)), a kolejny duet - True Love jest o wiele lepszy(mimo, że Lily Allen niewiele wniosła do piosenki). Lecz jeśli chodzi o najlepszą kolobrację na płycie zdecydowanie wygrywa Here Comes The Weekend z Eminem’em.

Co z resztą piosenek? Jest w miarę w porządku - nic nie drażni i specjalnie nie odstaje od reszty wydawnictwa. Najsłabsze wg mnie są spokojne i grzeczne piosenki, ale być może jest to spowodowane, że lubię Pink za So What, U + Ur Hand, Stupid Girls, czyli zdecydowanie głośne piosenki. Na uwagę zasługuje jeszcze Slut Like You. Reszta piosenek nie zwraca na siebie jakiejś specjalnej uwagi.

Nie mogę się za bardzo przyczepić do tej płyty - jest poprawna do bólu, teksty nie męczą, niby nie jest monotonnie, ale jednak potrafię się znudzić słuchając płytę któryś raz. Może po prostu miałem za duże oczekiwania? A może płyta nie jest taka jaka powinna być, a na pewno nie jest najlepszą płytą POP tej jesieni. P!nk dostaje ode mnie uczciwą 4 z plusem, ale niejednokrotnie udowodniła że potrafi nagrać lepszą płytę.


4 komentarze:

  1. ...no a jaka jest prawda o miłości?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po przesłuchaniu albumu niestety nie znalazłem odpowiedzi na to pytanie :) polecam zatem zapoznać się z płytą i dostrzec prawdę, której nie słyszałem

      Usuń
  2. Płyta całkiem mi się podoba ;) Choć odwrotnie stawiam duety: wyżej ten z kolesiem z Fun., niżej ten z Lily.

    Zapraszam na nowy post na The-Rockferry.blog.onet.pl. A w nim recenzja płyty Goldfrapp & grafika z Coldplay.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgodzę się, że piosenka z fun. jest beznadziejna. Nie trawię ich wokalisty. Za to "Here Comes the Weekend" i "Slut Like You" są mega <3
    Nowa recenzja: „channel ORANGE” Frank Ocean (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń