poniedziałek, 1 kwietnia 2013

GOOD Music - Cruel Summer

Wielka kariera Kanye Westa zaczęła się na początku XXI wieku kiedy to produkował utwory dla raperów z Roc-A-Fella Records. To m.in. on jest odpowiedzialny za album "The Blueprint" Jay'a-Z. Od tamtego czasu minęło wiele czasu, a Kanye okazał się nie tylko świetnym producentem, ale i raperem. W 2004 roku wydał swój debiutancki album "The College Dropout" świetnie przyjęty przez krytyków i publiczność. W tym samym roku założył własną wytwórnię płytową GOOD Music (Getting Out Our Dreams Music) działająca z ramienia The Island Def Jam Music Group. "Cruel Summer" jest pierwszą składanką sygnowaną logiem wytwórni gdzie udzielają się zrzeszeni producenci i raperzy. Oczywiście nie brakuje występów osób spoza GOOD Music i usłyszymy m.in. ziomka Westa - Jay'a-Z, czyli drugą połówkę The Throne, której ostatnia płyta zamyka ogólną dyskografię Yeezy'ego. Czy wydana rok później składanka jest lepsza od wspólnej płyty raperów?


Na usta automatycznie ciśnie się słowo "nie". "Cruel Summer" nie jest tym do czego przyzwyczaił nas West. Każda kolejna płyta sygnowana jego nazwiskiem wzbudza ogromne zainteresowanie i medialną burzę. Zamykające jego solową dyskografię "My Beautiful Dark Twisted Fantasy" to producencka perełka z różnego rodzaju chórkami, a nawet orkiestrą symfoniczną. W wydanym w 2011 roku "Watch The Throne" wiele osób czuło niedosyt, a na "Cruel Summer" niektórzy po prostu się zawiedli. Czyżby miłość nie służyła West'owi? A może raper przeżywa teraz artystyczny kryzys? Wielokrotnie udowodnił, że jest geniuszem, więc co tym razem poszło nie tak?

Kilka suchych faktów: na płycie udziela się ponad 20 osób mniej lub bardziej związanych z rapem, (prawie) dwukrotna ilość osób zajęła się tekstami, producentem wykonawczym został West i Che Pope. Poza nimi w rubryce produkcja widnieje kolejne kilkanaście nazwisk. Właściciel wytwórni odpowiada osobiście za połowę kawałków płycie. Może chciał udowodnić, że nie tylko on stanowi siłę wytwórni i jego współpracownicy potrafią wyprodukować/napisać/rapować przynajmniej tak dobrze jak on?

Rozpoczynający album duet West & R. Kelly w To The World to kpina. Nie wiem czy można było wybrać gorszy kawałek. Albo zabrać komuś syntezator, który psuje wszystko wychodzące z ust R.Kelly'ego. Później jest na szczęście o wiele, wiele lepiej. Pierwsza połowa płyty to głównie single wypuszczone jeszcze przed premierą - są to bez wątpienia najmocniejsze pozycje na płycie. Wszystkie znalazły się w notowaniach Billboard'u, zostały pozytywnie przyjęte przez stacje radiowe i publiczność. Nie dziwi więc debiut składanki na drugim miejscu w U.S.A.


Po kolei dostajemy singlowe Clique (Kanye, Jay & Big Sean), Mercy (West, Sean,  Pusha T & 2 Chainz) oraz New God Flow (West, Pusha T & Ghostface Killah) - wszystkie trzy charakterystyczne, poprzeplatane różnymi głosami, z ciekawym bitem i wpadającymi w ucho haczykami. Do singli zaliczamy jeszcze naszpikowany elektroniką duet Kanye & DJ Khaled, czyli Cold trochę przypominające mi Niggas In Paris z "The Throne". Szkoda, że te wszystkie piosenki to jest właściwie wszystko na czym możemy "zawiesić oko", bo reszta albumu odstaje i to znacznie.

Kupa nowych nazwisk nie wnosi praktycznie żadnej świeżości - poszczególne zwrotki są nudne i nijakie. Spoza wymienionych wyżej utworów płytę broni genialny Kid Cudi w Creepers, a do znośnych track'ów zaliczam jeszcze The Morning - za klimat w którym utrzymane są single. Nie dziwi mnie fakt, że za większością stoi Kanye West, co niestety źle wróży wytwórni. Chociaż "debiutanci" sprawują się średnio to wybrania się już nie młody 2 Chainz i świetny jak zawsze Big Sean.

Płyta nie jest tym czego się spodziewałem. Nie dość, że trwa niecałą godzinę to połowy po prostu nie da się słuchać. Niestety poza West'em praktycznie nikt się nie popisał - przynajmniej od strony producenckiej. Za  dużo elektroniki i syntezatorów odbiło się także na rapie, co boleśnie słychać od połowy płyty. Będąc sprawiedliwy w sumieniu daję tróję i cieszę się, że nie wyszło zapowiadane "Cruel Winter". Mam też nadzieję, że Kanye West wraz ze swoim szóstym albumem powróci z godnym materiałem kolejny raz aspirującym do miana najlepszych z najlepszych. Pozostaje czekać, aż takowy zostanie wydany.

5 komentarzy:

  1. W ogóle nie kojarzę :P
    u mnie nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie kojarzę

    Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl oraz kolejna część muzycznego alfabetu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Również nie kojarzę.
    True-Villain.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za Kanye Westem.
    Serdecznie zapraszam do mego bloga
    http://muzyka-listaprzebojow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Też nie znam. I raczej nieprędko poznam.
    Nowa recenzja: "A Millon Lights" Cheryl (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń