sobota, 1 lutego 2014

Various Artists - Saint Heron

Jakiś czas temu wykształcił się trend tworzenia płyt nagrywanych przez wykonawców danej wytwórni i tak kilka lat temu mogliśmy słuchać efektów  Young Money Entertainment (Lil Wayne, Nicki Minaj, Drake itd.) czy Maybach Music Group (Rick Ross, Wale, French Montana). Swoją wytwórnią "pochwalił się" także Kanye West w recenzowanym przeze mnie Cruel Summer. Ostatnia propozycja nie przypadła mi do gustu, za składankę od YME zabieram się od dawna, ale nigdy "nie było okazji" (Bed Rock nie jest ona tragiczne, ale też nie zachęca), a ekipą Ross'a wcale się nie interesowałem. Tym bardziej cieszy obecność na rynku tej płyty - nie wahałem się ani minuty jak tylko usłyszałem o składance Saint Records - wytwórni Solange Knowles. Od tego czasu minęło kilka tygodni i jak tylko nie myślę o studiach to zadaję sobie jedno pytanie: czy mała wytwórnia może zrobić więcej niż olbrzymie kolosy pompujące miliony dolarów w swoich podopiecznych? 


Filozoficzne pytanie jakie postawiłem sobie w poprzednim zdaniu można rozdzielić na dwie części. Pierwsza - materialna (w końcu biznes to biznes, od dawna muzyka nie jest tworzona dla sztuki), druga nieco bardziej sakralna: jak odbieramy materiał, co przeżywamy, jakie wywołuje emocje itp. W kwestii pierwszej pytanie jest niemal śmieszne - RCA, Columbia, czy Universal mogą pozwolić sobie na olbrzymie koszty podczas tworzenia materiału: modnych artystów, świetnych producentów i tekściarzy, najlepsze studia i w końcu promocję, która pozwoli osiągnąć sukces - wysokie słupki sprzedaży. Jednak rzadko w parze z dużym sukcesem komercyjnym idzie sukces artystyczny, który jest dla niektórych ważniejszy od kupy forsy pod łóżkiem. Od dawna widać, że Solange idzie tą drugą ścieżką. Nie mam pojęcia w jakim stopniu jest to spowodowane zarzutami bycia "gorszą kopią" siostry, a w jakim samospełnieniu, lecz obrana droga skutkuje bardzo przyjemnymi kompozycjami.

Podobnie jak w przypadku drugiego albumu studyjnego i (co jeszcze bardziej widoczne) EP'ki True spotkamy dźwięki "alternatywnego rhytmandblues'a" skupione wokół niebanalnej i lekkiej elektroniki, przyjemnych bitów z niewielkimi ilościami naturalnych instrumentów. Sam podkład jest ograniczony do niezbędnego minimum - nic się nie narzuca, wszystko jest klimatycznie spokojne. Powtarzając wielokrotnie słowa wielu recenzentów - tak powinien brzmieć współczesny soul/r'n'b.





Najsławniejszymi osobami udzielającymi się na albumie są (oczywiście) Solange oraz nieco zapomniana Cassie, która od zeszłego roku stara się zaistnieć na dłużej w szowbizie. Reszta nieznanych mi nazwisk spisuje się równie świetnie co wyżej wymienione wokalistki i ciężko stwierdzić kto zwycięża bój o tytuł najlepszego Artysty. Płyta jest spójna (nie jak na album komplikacyjny - po prostu spójna), nie ma piosenki wyróżniającej spośród 11 innych utworów i mimo, że usłyszymy 12 różnych głosów czuć, że to jest jeden album. Cierpi na tym oczywiście różnorodność, ale biorąc pod uwagę wysoki poziom i niebanalne kompozycje można przymknąć na to oko (co ja mówię - ta spójność jest zajebista!!!). Z ciekawostek:  największy kredyt zaufania dostała Kelela, bo udziela się w aż dwóch kompozycjach (Bank Head oraz Go All Night).

Chyba teraz oficjalnie jestę hipsterę, bo nawet nie znalazłem źródła kto dokładnie tworzył tę płytę (producenci, tekściarze, info o wokalistach itp.) jednak na moje ucho w dużej mierze za całość odpowiada szefowa wytwórni oraz współpracownik z czasów True - Dev Hynes. Tak czy inaczej składanka bardzo na plus (jedna z lepszych, jak nie najlepsza jaką słyszałem) pełna kojących dźwięków tak potrzebnych w trakcie sesji. Szkoda, że odkryłem ją kilka tygodni temu, a nie w listopadzie zeszłego roku(zawsze kilka miesięcy fajnej muzyki więcej). Całość zajmuje 47 minut i uważam, że to dobrze zagospodarowany czas. Biorąc pod uwagę, że niektórzy są niecierpliwi to polecam otwierającego BC Kingdom'a w Lockup, Solange w zamykającym Cash In i "chórkowe" Noirse (Pional Remix).



PS. Ajajaj! Nienawidzę tak długo nie pisać na blogu, ale Politechnika ewidentnie chce mnie zabić. Za wszystko przepraszam, a jak tylko uporam się z sesją to zobaczycie wiele więcej wpisów. Miłych ferii, przetrwania sesji i udanego wieczoru!
Pozdrawiam, Piotrek xoxo (w tej chwili Wiktor powinieneś być ze mnie dumny!)

8 komentarzy:

  1. Dlaczego tak bardzo chcesz być mene... tzn. hipsterem?

    Nowa recenzja (Adele – Rolling in the Deep) na blogu http://namuzowani.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Całość olałem, przesłuchałem tylko utwór Solange. Jak cała ona - zjawiskowe.

    Nowa recenzja: "The High Road" JoJo @ FizzzReviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz co raz to lepsze recenzje.Tę przeczytałem z przyjemnością. Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tej płyty, ale utwór Solange na plus :) Jest dużo lepsza niż komercyjna Bijąca ;)

    Nowy post na http://The-Rockferry.blog.onet.pl (relacja z koncertu)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uroczy jest ten chłopiec na rysunku :DDD

    #Minirecenzje 7 @ http://Fizzz-Reviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowa recenzja: "Flyleaf" Flyleaf @ http://fizzz-reviews.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na nową recenzję (The Pretty Reckless – Going to Hell) na blogu http://namuzowani.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatni post w ramach #miesiącwaszychpropozycji @ http://fizzz-reviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń