środa, 15 stycznia 2014

Emeli Sandé - Live At The Royal Albert Hall

Jakiś czas temu zauważyłem, że coraz częściej i z większą chęcią sięgam po albumy Live. I chociaż nie łykam wszystkiego co "na żywo" jak pelikan to zdarza mi się wyłowić solistów i zespoły, którzy na koncercie spisują się o wiele lepiej niż w studio. W dużej mierze może to wiązać się z moim upodobaniem do mocnych głosów, orkiestrowej instrumentalnej oprawy, odrobiny nieczystości wokalu i co najważniejsze w czasach komputeryzacji over 10000 - naturalności. Świetnym przykładem jest Rita Ora, która śpiewając akustycznie pokazuje świetny mezzosopranowy wokal umykający podczas popowych technojebek. Debiut Emeli Sandé wolny jest od podobnych "krzywych" dźwięków i bardzo mi się spodobał. Our Version Of Events nie był jednak wolny od wad: przeszkadzała mi pewna schematyczność utworów, podbity wokal czy jego przerysowane panoramowanie. Wszystkie wady powinny zniknąć wraz z tą płytą...

czwartek, 2 stycznia 2014

Year of PAPPARAZZI - 2013!


W tym roku nie jestem hipsterem (jako bloger oczywiście, bo w życiu trzeba być ironicznym) więc jest i podsumowanie minionego roku. Jako, że w lutym postanowiłem założyć konto na last.fm i scrobble w jakiś 90% pokazują stan słuchanej muzyki (pozostałe to to, co słuchałem na telefonie i odtworzenia ze stycznia) ułatwiło to stworzenie tego posta. Po małym ogarnięciu wpisów z okresu listopad 2012-luty 2013 w głowie zaświeciła potężna żarówa "To tym się zachwycałem kupę czasu". Pozostało zrobić selekcję i pociąć się 100 razy by wybrać ulubieńców roku.